Krzysztof Kopeć SVD ZAKLĘTA PRZEZ DELFINA Wyjechali na występy z Alenquer do Belem. Grupa około 60-sięciu osób, głownie młodzieży. Mieli przedstawiać regionalne tańce folklorystyczne. Po udanym pokazie poszli na plaże, by ochłodzić rozpalone ciała. I tu nastąpił dramat. Joseli, 15-letnia dziewczyna, poczuła w wodzie uderzenie i upadla. Szybko wyciągnięto ją z wody, ale nie była to już ta sama Joseli, ale Joseli oczarowana, uwiedziona przez delfina o imieniu Jovenal. Jak mówi jedna z wielu legend i podań miasta Alenquer, delfin Jovenal ukazuje się w księżycowe noce przemieniony w przystojnego mężczyznę. Gdy wioska pozostaje pogrążona we śnie, tylko psy, ujadając jak oszalałe ostrzegają o zbliżaniu się nieproszonego gościa. Jovenal ma ukazywać się na odpuście św. Benedykta. Ubrany w biały garnitur i niebiesko-biały kapelusz niczym pan z miasta podbija dziewczęce serca. Wygląd ma elegancki: różowa cera, niebieskie oczy (tutejszy ideał piękności, bo wszyscy mają oczy czarne), włosy blond (inny element szczytu piękności) i zaostrzony nos. Tutejszy odpust był tradycyjnie połączony z nocnymi tańcami. W nocy niespodziewanie pojawiał się na parkiecie, pił wódkę z trzciny cukrowej, zwanej tu „cachaca" (czyt. kaszasa) i tańczył z młodą, piękna dziewczyna w miejscu oddalonym i półmrocznym. Gdy wybijała północ, Jovenal uwalniał się od już ślepo zakochanej partnerki i szybkim krokiem przemierzał wyludnione nieasfaltowe uliczki, by u wylotu jednej z nich - sao Pedro (św. Piotra), już na brzegu rzeki Surubiu, skoczyć ze starego, drewnianego pomostu, pogrążyć się w mętnych falach i odpłynąć w postaci różowego delfina w niewidomym kierunku. A młoda naiwna tancerka, partnerka delfina, nagle osamotniona, płakała i rozpaczała ku zmartwieniu rodziców i bliskich. Rodzice nie wiedzieli co się stało z nagle odmienioną córką, która po 9 miesiącach rodziła dziecko przemienionego w kochanka delfina. Tyle mówi legenda, która próbuje wyjaśnić poczęte dzieci bez udziału ojca. Tutejszy lud kabokli wierzy głęboko w te podania (podobnie jak wierzy w Jezusa Chrystusa). Joseli powróciła do domu i przez 4 tygodnie praktycznie nie wstawała z łóżka. Prawie nie jadła i mówiła od rzeczy. Rodzice nie zawieźli jej do lekarza, bo ta „choroba" nie jest w kompetencji lekarza. Za to wzywali wielu „curandeiros" (czyt. kurandeiros), tutejszych znachorów, którzy za pomocą ziół i zaklęć próbowali przywrócić dziewczę do normalności, co stało się dopiero po 4 tygodniach. Panienka jest już zdrowa i chodzi znów do szkoły. Czy za kilka miesięcy zrodzi delfinie dziecko pozostaje póki co tajemnicą. Moja znajoma, emerytowana nauczycielka Dalila, co to niejedną zaklętą przez delfina już widziała, twierdzi że tak. Uważa sceptycznie, że to sposób tych, którzy wykorzystują młode dziewczęta, by uniknąć reperkusji swojej miłosnej przygody. To tylko cząsteczka z nieprzebranego skarbca tutejszej kultury gdzie racjonalność miesza się z irracjonalnością, rzeczywistość z fantazja w takim stopniu, że dla tutejszych mieszkańców jest czasami niemożliwością oddzielić jedno od drugiego. A różowy delfin jest autentyczna częścią amazońskiej przyrody. Żyje w tutejszych rozlewiskach rzeki Amazonki i zwie się boto cor-de-rosa (delfin o różowym kolorze). Doskonały pływak i „złodziejaszek", opróżnia z finezją sieci tutejszych rybaków nigdy nie dając się pochwycić. Swym tajemniczym życiem i niezwykłym wyglądem inspiruje do powstania wielu pięknych i oryginalnych legend. |