Marcin Karwot SVD „Sposób na przetrwanie” O artystach z Demokratycznej Republiki Konga... Tuż przed moim powrotem z doświadczenia misyjnego w Demokratycznej Republice Konga, postanowiłem kupić kilka pamiątek dla przyjaciół i bliskich w Polsce. Wybór nie był zbyt wielki, bo sytuacja w kraju do łatwych wcale nie należy. Mimo wszystko postanowiłem rozejrzeć się w terenie. Szukałem w wielu miejscach i w pewnej chwili podszedł do mnie przypadkowy przechodzień z zapytaniem: „pere baka carte mosi ya kitoko, nge tinda yo na bampangi na nge na Mputu” tzn. „ojcze, zobacz, jakie mam ładne kartki, kup kilka i wyślij swoim bliskim z Europy”. Zatrzymałem się na chwilkę i zacząłem przeglądać widokówki, jakie oferował mi uliczny artysta. Nawiązał się między nami dialog w jego ojczystym języku kikongo, co dla niego miało istotne znaczenie, bo ktoś, kto mówi ojczystym językiem Kongijczyka jest traktowany przez niego jako „mpangi”, czyli brat. Kartek miał bardzo dużo i to przeróżnych, wykonanych farbą olejną na kawałkach brystolu. Artysta chciał, żebym od razu kupił wszystkie, bo biały człowiek musi ich zdaniem mieć dużo pieniędzy. Chętnie bym tak postąpił, ale na wszystkie stać mnie nie było, a poza tym było ich za dużo. Każda z nich była inna i piękna. Jak przystało na Afrykę, zanim zdecydowałem się na kupno, trzeba było utargować cenę, bo bez targowania nie ma zakupów. Dyskutowaliśmy długo i w końcu ustaliliśmy, że za jedną sztukę zapłacę 30,00 FC (franków kongijskich). Kongijczycy nie mają w zwyczaju wysyłania kartek z życzeniami na święta, urodziny, imieniny czy inną okazję. Jeżeli malują kartki, to tylko po to, by móc je sprzedać Europejczykom i mieć grosz na życie. Kartki przez nich wykonane są małymi dziełami sztuki, w każdą z nich wkładają serce i do każdej podchodzą z osobna. Malowane są ręcznie i najczęściej przedstawiają sceny z codziennego życia mieszkańców Konga. Każda wykonana jest bardzo pieczołowicie i starannie, by wzbudzić w kupującym pragnienie posiadania jej. Są kartki przedstawiające zachód Słońca nad którąś z rzek Konga albo takie, które ukazują ludzi przeprawiających się na drugi brzeg rzeki tzw. „bwatu”, czyli łódką wyżłobioną w kłodzie ściętego drzewa. W wielu kongijskich wioskach taka łódka jest jedynym środkiem transportu ludzi i towarów z jednej miejscowości do drugiej, czy z jednego brzegu rzeki na drugi. Tym zajmują się specjalni przewoźnicy, ponieważ trzeba naprawdę dużo odwagi i lat praktyki, by zmierzyć się z rwącym prądem rzeki. Inne widokówki pokazują codzienne życie Kongijczyków a także ich zagrody i chaty wykonane z drewnianych kołków, wysuszonych liści i glinianych cegieł, wypalonych w afrykańskim słońcu, czy dzieła sztuki, do jakich niewątpliwie należą maski przedstawiające m. in. duchy przodków. Te motywy dominują na przepięknych widokówkach z Konga, malowanych przez prostych ludzi, którzy nigdy nie kończyli kursów czy szkół plastycznych. Ale mają dla nich inny wymiar niż dla nas, są po prostu jednym ze źródeł dochodu i zdobycia pieniędzy na utrzymanie własne i rodziny; dla niejednego artysty z ulicy sposobem na przetrwanie. Kartki nie są oczywiście jedynymi dziełami sztuki wykonywanymi przez rdzennych mieszkańców Demokratycznego Konga. Ich kultura i sztuka są przebogate i praktycznie każdy Kongijczyk to artysta z urodzenia w jednej lub kilku dziedzinach. Bardzo piękne i popularne są, bynajmniej w stolicy kraju Kinszasie, malowidła wykonywane farbą olejną na płótnie z worków po mące. Wewnętrzna strona worka jest odpowiednio przygotowywana i ozdabiana prawdziwymi dziełami sztuki malarskiej, głównie przedstawiającymi motywy wzięte z codziennego życia autochtonów. Oprócz malarstwa, na szczególną uwagę zasługuje rzeźba, głównie religijna, bowiem religia zajmuje dominujące miejsce w życiu każdego Kongijczyka; dla nich nie istnieje pojęcie: „ateista”. Wykonują przepiękne figury i małe figurki przedstawiające głównie Chrystusa i Matkę Bożą. Pięknie rzeźbione są także drewniane ołtarze, ambony, tabernakula i inne przedmioty związane z liturgią Kościoła. Wspaniale prezentują się także szaty liturgiczne wykonywane przez miejscowe siostry zakonne, pieczołowicie wyszywane ornaty, komże, stuły itp., bogate we wzory typowe dla Konga. Bardzo ważne miejsce w twórczości artystów z Demokratycznej Republiki Konga, zajmuje muzyka, zarówno liturgiczna jak i tradycyjna czy współczesna. Dla Kongijczyków każda liturgia mszy świętej jest wielkim przeżyciem i świętowaniem spotkania z Panem Jezusem, co wyrażają poprzez bardzo bogaty repertuar pieśni liturgicznych, tworzonych niekiedy na próbach chorału kilka dni przed mszą świętą i ciekawe jest to, że wierni zgromadzeni w kościele, bardzo szybko włączają się we wspólny śpiew z chorałem, mimo, że dana pieśń czy zwrotka śpiewana jest po raz pierwszy. Do tego dochodzi jeszcze przepiękny taniec liturgiczny, którego zabraknąć oczywiście nie może. W kościele, podczas liturgii, dla wiernych z Konga czas płynie inaczej, w przeciwieństwie do nas; potrafią sprawować niedzielną Mszę świętą nawet przez trzy, cztery godziny i nikt wcześniej nie opuszcza kościoła. O twórczości rdzennej ludności Konga, można by napisać pokaźne tomy prac naukowych i mnóstwo różnych artykułów ze względu na ogromne bogactwo ich kultury, tradycji i zwyczajów, a na ich zgłębianie i zrozumienie zabrakłoby jednego życia. Zapraszam do poznawania kultury ludów Konga i Afryki, a pomocna w tym może być wizyta w naszym Misyjnym Seminarium Księży Werbistów w Pieniężnie, gdzie znajduje się m. in. Muzeum Misyjno-Etnograficzne, bogate w zbiory, przedstawiające wiele eksponatów z wszystkich zakątków świata, gdzie pracują nasi misjonarze, również z Konga. |